PO CO SĄ NA ŚWIECIE BAŃKI MYDLANE?

Każdy zna zabawę z dzieciństwa, jaką było puszczanie mydlanych baniek. Wystarczyła słomka rozszczepiona na końcu, oraz kubek z rozcieńczonym wodą płynem do mycia naczyń. Szczęściarze mieli przyrządziki z oczkiem na końcu. Teraz takich aparatów jest mnóstwo. Istnieje nawet we Wrocławiu sklep z wszelkimi akcesoriami do wytwarzania tych ulotnych cudeniek. Od najmniejszych do największych, z wieloma płynami. Są nawet urządzenia napędzane prądem, które powiesić można na ścianie i one same już zajmują się produkcją bąbelków.

Ale gdzie wtedy radość z ich wydmuchiwania, ta chwila niepewności, czy nie pęknie, czy wzniesie się w powietrze, jaka będzie duża? Jak wielka tęcza się w niej odbije? Czy gdy osiądzie na kałuży czy trawie, pęknie, czy wytrwa jeszcze chwilkę?
Widzieliście kiedyś pokazy w Rynku, kiedy to sztukmistrze wyczarowują olbrzymie bańki w rytm muzyki przy użyciu bardzo długich drążków? Ważne, by wokół było ciemno, a widowisko podświetlone nastrojowym, kolorowym światłem. Troszkę wody i chemii hipnotyzuje ludzi.
Co nas tak urzeka w mydlanych chwilowych cudach?
Jaki sens posiada tworzenie czegoś, co trwa chwilę i znika bez śladu?
Wiele osób twierdzi, że znaczenie posiadają tylko rzeczy trwałe, które można zachować, będące skutkiem zamierzonych działań i mogące być przedmiotem dumy. Przedmiot, maszyna, myśl, słowo, dzieło, proces.

Wciąż szukamy sensu, uzasadnienia swego istnienia. Chcemy zrobić coś wartościowego. Boimy się przemijania i pragniemy, by coś po nas pozostało. Nawet, jeśli ktoś nigdy w życiu o tym nie pomyślał, i tak zazwyczaj to robi. Pracując, przekazując wiedzę, poglądy, tworząc, budując dom, sadząc drzewo, rodząc i wychowując dzieci.
Oczywiście, wiele osób powie, że chwilowe radości też mają swój sens. Podróże, spotkania z przyjaciółmi. Ale spójrzmy – czy często się zdarza, że ktoś gdzieś wyjeżdża i nie robi żadnych zdjęć? Ile czasu na imprezach poświęcamy na pozowanie do fotografii? Wciąż chcemy coś utrwalać, większość tych przelotnych chwil musi być udokumentowana.
Zapamiętujemy anegdoty, śmieszne zdarzenia, dowcipy. Pomagają nam one potem przypomnieć sobie okoliczności, w których powstały, i raz jeszcze przeżyć miłe chwile. Marcel Proust w swym dziele “W poszukiwaniu straconego czasu” dał świadectwo, że większość swego dorosłego życia spędził na opisywaniu swych ulotnych przeżyć z dzieciństwa, czego symbolem dla wszystkich jest słynne ciastko “magdalenka”. Zamienił życie na analizowanie życia.
Kto fotografuje bańki mydlane? Kto o nich opowiada w anegdotach?
To symbole chwil nieutrwalonych.
Yalom gdzieś napisał, że z pewnością istnieją cele, które są kompletne same dla siebie. A osiemnastowieczny filozof David Hume twierdził, że “coś wszak musi być obiektem pragnień samo przez się, oraz dlatego, że bezpośrednio harmonizuje z ludzkimi uczuciami”.
Bańki nie wymagają analizowania, rozumienia, rozwijania, okiełznania, udoskonalania, uporządkowania i kategoryzacji. Bańkom wystarczy nawet nie kontemplacja, nawet nie zachwyt, tylko chwilka zatrzymanego oddechu i podążanie za nią oczami. Od początku do końca jej życia. Chwilowa z nią harmonia i brak żalu, że pękła, bo zawsze może być następna.
Kwintesencja bycia “tu i teraz”.
Bańki mydlane to symbol różnicy między “działać”, a “być”.
Jak często pozwalamy sobie na takie czyste bycie, nieskalane działaniem? To jest pytanie, czy w ogóle dajemy sobie oddech od rzeczywistości stawiającej nam zadania.
Znam wiele osób, które wiecznie się spieszą i mają poczucie niespełnienia, a także i winy, gdy nieustająco czegoś nie robią. Bezczynność ich przeraża. Słucham równie często osób, które mają tak posegregowaną rzeczywistość, ze chcąc zmieścić w niej jak najwięcej wyznaczają precyzyjnie czas na przyjemności. Efekt tego jest taki, że coś, co miało z założenia relaksować, staje się kolejnym zadaniem do wykonania. Umyka sens robienia tej przyjemnej czynności.
Bezczynność jest terenem do poczucia bycia bezwartościowym. Kultura, tradycja, również religijna, gloryfikują ciągłe “robić”. Trzeba działać, zdobywać, poświęcać się, realizować. Do tego stopnia, że wielu osobom brak oddechu.
A przecież “nicnierobienie” może być bardzo twórcze – istnieje wtedy przestrzeń dla myśli i uczuć, dla posłuchania siebie. Ale to jest trudne.
Ludzie wciąż szukają uzasadnienia dla swego życia. Uciekają jak mogą od “być”, bo nie znajdują dla niego osadzenia. Do niedawna nie było w naszej zachodniej kulturze symbolicznego uzasadnienia i zgody na “puszczanie mydlanych baniek“. Pojawia się to powoli na skutek inspiracji kulturą dalekiego wschodu, gdzie kontemplacja jest wielką wartością, ale jednak wciąż istnieje na marginesie naszej codzienności.

Kto może odczuwać małe chwile z niczym niezmąconą radością? Dzieci, bo one jeszcze nie mają tak postawionych zadań i się nie spieszą. I ludzie, którzy pozwalają sobie na istnienie w świecie takim, jakim on w tej chwili po prostu jest – chwilowym, ulotnym, gdzie można wyłącznie być.

2 thoughts on “PO CO SĄ NA ŚWIECIE BAŃKI MYDLANE?

  1. Przecież nasze życie składa się z takich „mydlanych baniek”, ciągle nas otaczają. Tylko nie potrafimy dostrzec ich uroku. Ile razy i kto o poranku zachwycił się wschodem słońca, albo poranną mgłą. Albo było to odbierane jako zwiastun upalnego dnia w lecie, albo mleczną przeszkodą w szybkim dotarciu do jedynie wartościowego celu, pracy. Owszem, to też jest ważne, ale nie samo dla siebie. Ile bezpowrotnie mija nas takich urokliwych chwil, takich wschodów i zachodów słońca, takich mgieł osadzających rosę na pajęczynach. Z rzadka potrafimy przystanąć nad tym i się zachwycić. A mydlaną tęczę można dostrzec wszędzie, nawet w przelotnym uśmiechu drugiego człowieka.

  2. Kiedyś słyszałem piękne porównanie, które przyrównywało do siebie życie i bańki mydlane. Coś w tym jest, że nasze życie jest niczym taka bańka, pojawia się w sumie z mieszanki… sprawia, że powstaje coś pięknego (co równie może od razu zniknąć), chwyta za serca, ba, chwyta nawet promienie słoneczne. Coś zupełnie ulotnego i nieuchwytnego. Leci z wiatrem lub poddaje się wirowi.
    Po czym pęka i znika. Zostawiając po sobie pewien ślad…

Leave a comment