SAMOTNOŚĆ KATA

Odbyła się w moim gabinecie bardzo ważna, poruszająca rozmowa. Przychodzi na wizyty mężczyzna, który ma wielki problem z agresją.
Na pierwszy rzut oka – młody człowiek sukcesu. Niebywale inteligentny, świetnie wykształcony technicznie. Natychmiast po studiach zaczął pracę w olbrzymiej, międzynarodowej firmie, której logo znane jest każdemu. Bardzo szybko pnie się tam po szczeblach kariery. Pochodzi z ubogiego domu, ale odniósł już relatywnie spory sukces finansowy, na pewno zauważalny. Energiczny, uśmiechnięty, wciąż czymś zajęty. Człowiek, który przed 30-tką osiągnął tyle, ile inni nie mogą całe życie.
Jednak jest sam, na ten moment z wyboru. Ze względu na swą agresję. Czynnikiem kluczowym przyjścia na terapię było uderzenie dziewczyny.

Dziś pokażę mały wycineczek tego problemu, ale fascynujący. Zazwyczaj pisze się i mówi, jak takie sytuacje wyglądają z punktu widzenia kobiety, na którą mężczyzna krzyczy, bądź ją bije. Dziś chciałabym, dzięki temu chłopakowi, opowiedzieć, jak odczuwa to ta atakująca strona.

Rozmowa zaczęła się od opowieści, że on czasem słyszy, jak koleżanki w pracy zwierzają się sobie z domowych awantur, opisują, jak ich faceci na nich krzyczą.
Natychmiastowa jego reakcja:
„ Te kobiety są słabe! Jak tego słucham, tracę wszelki szacunek do nich, one się nie szanują! Po co są z takimi facetami? Powinny trzasnąć drzwiami i wyjść, kopnąć takiego faceta w dupę, bo on nigdy nie przestanie!”.
Skąd on to wie, dlaczego ma tak radykalne zdanie?
Opowiadał mi o takim ataku swojej złości na dziewczynę, kiedy wrzeszczał, czepiał się, był wściekły, a jedyne, na co wówczas miał ochotę, to ją zniszczyć psychicznie i fizycznie. Przeżywał przez krótki moment, ale jednak, wręcz euforię. Odczucie odreagowywania wściekłości daje wielką moc i ulgę, a wówczas nic innego nie jest ważne. Tylko wygrana.
Słyszałam takie opowieści od wielu mężczyzn. Przez krótkie chwile miewali ochotę wręcz pobić, poszarpać partnerkę. Wielu się przed tym powstrzymuje (nie wszyscy), ale często się zdarza, że takie osoby wykonują gesty, jakby chciały uderzyć, zatrzymując się tuż przed ciałem drugiej strony. Nie biją, ale straszą, partnerka się kuli, jakby już była uderzona. To jest również przemoc fizyczna.

Zastanawialiśmy się na spotkaniu, czy kobieta może wówczas cokolwiek zrobić, by się ochronić? Nawet nie jest to pytanie, czy może przerwać jego atak wściekłości, tylko czy ona może cokolwiek uczynić w tej sytuacji dla siebie. Powiedział – trzasnąć drzwiami i wyjść. Ale po chwili stwierdził, że jakby ona wówczas wyszła, to on by wybiegł za nią, szedł, i wrzeszczał, póki by mu się złość nie skończyła.
Opowiadał, jak się czuł, gdy ona zaczynała płakać. To była wściekłość, gdyż dziewczyna mu tymi łzami utrudniała krzyczenie, bo co to za satysfakcja pokonać słabego.
Gdy siedziała biernie i przeczekiwała, też go to złościło, bo miał poczucie, że ona na niego nie reaguje.
Co więc mogła w trakcie ataku jego wciekłości zrobić? Stwierdziliśmy oboje – nic. To przerażające, ale jednak prawdziwe. On jest znacznie silniejszy i fizycznie, i emocjonalnie. Okazanie przez nią siły sprawi, że jego wściekłość narośnie, bo on musi wygrać rozgrywkę. Okazanie słabości również doprowadza do szału. Podobnie wyjście.
Moc zatrzymania tej sytuacji ma tylko agresor. Aby to zrobił, musi już czuć, iż złość opada, i w to miejsce pojawia się poczucie, że mu głupio. Co to znaczy głupio? Wstyd? On mówi – nie, nie wstyd, nie jest mi wstyd. Po prostu głupio.
To, co jego najbardziej zaskakiwało w tej sytuacji, to jej prośba, gdy on już się uspokajał, aby ją mocno przytulił. A on to robił, bo już zaczynało pojawiać się poczucie winy.
I oto mamy obraz, jak działa tzw. „trójkąt dramatyczny” pomiędzy katem, ofiarą, a wybawcą. To tylko jeden z wielu możliwych sposobów jego funkcjonowania, ale niezwykle wyrazisty. On jest katem, ona ofiarą, która swego kata prosi, by stał się wybawcą.
On potem przez kilka dni jest do rany przyłóż, uroczy i miły. Nie przeprasza, ale w jakiś sposób chce zrekompensować swe zachowanie. Ona widzi niesamowicie dobrego, czułego i dbającego o nią mężczyznę, wierzy, że on już pojął, zrozumiał i taki będzie zawsze. I tym bardziej go kocha, gdyż najpierw czuje się zastraszona przez kata, ale uratowana przez wybawcę. A że chce w nim widzieć właśnie tę druga postać, dlatego jej uczucia narastają.
Warto zauważyć, iż on również czuje się ofiarą. W okresach spokoju boi się sam siebie i w efekcie trafił na terapię. Agresja daje mu moc tylko w chwili jej istnienia, potem tę moc odbiera.

Komentarz tego mężczyzny: „Kobiety ubierają to w wielkie słowa o miłości, a po prostu nie potrafią odejść. Mylą miłość z uzależnieniem. Kobiety nie powinny być z takimi facetami, jak ja”.

Napisałam kontrowersyjną opowieść, podkreślę, że nie wyraziłam w niej swego zdania ani na temat przyczyn takiej agresji, ani na temat sposobów wyjścia z tej sytuacji. To wyłącznie punkt widzenia tego mężczyzny.

Zapraszam Was do komentowania. Bardzo często docierają do mnie osobiście Wasze odczucia i wrażenia wywołane opisanymi historiami, aż żałuję, że niejednokrotnie bardzo poruszające słowa nie są utrwalone. Wzajemnie zyskujemy mądrość dzieląc się własną.

4 thoughts on “SAMOTNOŚĆ KATA

  1. Niesamowita opowieść… ale jakże prawdziwa. Ofiara może się bronić… nie walcząc z katem ale stawiając wyraźne granice, korzystając z ochrony prawa… Znajomi, przyjaciele, rodzina nie pomogą jej bo często nie znają sytuacji. O tym się nie rozmawia bo to wstyd… A kat? Dobrze jeśli korzysta z terapii ale powinien zostać sam albo związać się z osobą silniejszą od siebie…

    • A co da związanie sie z osobąsilniejszą od siebie? Jaki ma być tego cel? Tresura, strach a może po prostu respekt?
      Co zrobi ta silniejsza osoba? Wybije kata w ziemię, ułoży go? A może sama stanie się katem?
      Gdzie tutaj jest miejsce na partnerstwo, szacunek i wypływajace z niego zaufanie?

  2. To jest moja opowieść,,,, tak mogę napisać po przeczytaniu ,, opowieści,, kata . Tak robię jak w opisanej sytuacji – w trakcie poskramiania mnie, nie mając już siły złapać pełnego oddechu, ani ustać na nogach, proszę mojego m ę ż a, aby przytulił, przestał. Czynie tak, bo nie mogę pogodzić się z myślą, żę osoba która kocha, może tak krzywdzić. I tak do następnego razu. Jestem w związku 12 lat……. przestałam pisać, brak słów, przechodzę trzeżwe reflekcje, jak mam działać aby żyć ?

Leave a comment